Thursday, February 27, 2014


4 lata. 4 długie lata marzyłam o  butach które niegdyś widziałam na stopie Kate Moss. Butach z marzeń, zamszykowych, z frędzelkami, trzepoczących głośno na wietrze. Butach stylizowanych na indiańskiej kulturze, butach popularnych w USA, butach dawno już skopiowanych przez lokalne sieciówki.
Porzuciłam nadzieję wertując strony ebaya i ze smutkiem patrząc na 3cyfrowe ceny. Mój smutek pogłębiał się i pogłębiał ale nie przestawałam schodzić z internetowej warty. 4 lata śledzenia allegro pod hasłem MINNETONKA 41  w końcu opłaciły się.
Pojawił się w końcu ktoś, kto buty te postawił za 50 zł w cenie minimalnej. I w takiej też cenie je wylicytowałam, żadne stworzonko się o nie ze mną nie biło. Czatowałam do ostatniej minuty, nie wiedziałam czy mi się uda a tu nagle BACH ! Aukcja zakończona, aukcja wygrana. No i mam, buty których cena zazwyczaj oscyluje w granicy 300-400 zł SĄ MOJE za 50 zł!!
Jestem szczęśliwa :)


W Gliwicach czekają na mnie kolejne buty, kolejne buty marzeń, które rownież upolowałam za bardzo dobrą cenę i które również spędzały mi sen z powiek. ha! :)

Wednesday, February 19, 2014

Portrety

Odzyskałam siłę do rysowania portretów...:) Zawsze jest tak, że gdy rysuję ich zbyt dużo, zaczynam mieć dosyć i rzucam wszystko w kąt- takie, powiedzmy, portretowe przesilenie, nadmiar zamówień nie działa na mnie zbyt dobrze.. Wtedy potrzebuję tygodnia, lub  dwóch, żeby dobrze wytrzeźwieć z portretowego kaca.


Pokażę wam wszystkie moje portrety :)









Zimne buty, wiatr we włosach, kaszlący,lekcyjni sąsiedzi, zaziębiony chłopak - o tak, przeziębiłam się.
Smarkam, kicham, kaszlę- jestem idealnym okazem do reklamy jakiegoś cudownego leku :)
Opuściłam dzisiejszy flamandzki i francuski, czego bardzo, ale to bardzo bardzo żałuję, ale gdy tylko otworzyłam prawe oko i pomyślałam że muszę wstać, czekać na ciemnym i zimnym przystanku, jechać w ścisku i zaduchu, a potem przeżyć jakoś do 18... Nie nie nie, dzisiaj się poddaję!

Nadrabiam więc zaległości, zaległości dociepleniowe- otóż rękawiczki już dawien dawno skończyłam, ale szaliczka, szaliczka no niestety jeszcze nie. Siedzę pod cieplutką pierzynką, co minuta słodką herbatę sącząc dłubię szalik szydełkiem i oglądam Breaking Bad.
A , no i jeszcze przy okazji wygrałam licytację butów na allegro :) Warto było zostać w domku!
Mam dla moich widzów zdjęcia!
Ja wiem, wiem że wy lubicie zdjęcia :)

Podejść do rękawiczek było 3. Pierwsze za małe, drugie za duże, a trzecie- a trzecie już w sam raz!




Wczoraj kupiłam śliczny materiał w kwiatuszko-mmotylko-gałązki i od razu wpadłam na pomysł by uszyć sukienkę z drapowanym boczkiem :))

Friday, February 14, 2014

Bruksela. Za dnia szkaradnością, w nocy  równie szkaradna. Nie ukrywam, mnie, dziołchę niemal ze wsi, to miasto przyprawia o deszcz gorzkich ciarek. Długo już oswajam się z tym miastem. Jest ono dla mnie czymś zupełnie, ale to zupełnie nowym. To miasto ma swoje tępo, ono samo je narzuca. Nie można w żaden sposób tego obejść, czas tu płynie niczym porywista rzeka i już. Ludzie są w wiecznym biegu. Biegu do pracy, po kawę, po dzieciaki, na spotkanie, po nowe majtki, po awans, na metro... Istny maraton. Mówiłam sobie- mnie to nie dotyczy, ja żyję swoim czasem. Nie minęło parę miesięcy a ja już gonię razem z tymi wszystkimi ludźmi. Mój czas jest całkiem inny, mój czas jest szalony. I tak jak oni, biegnę po wszystko. 
A dziwne stworzenia?
Takich tutaj na pęczki. Wy ich tylko oglądacie w internecie, myślicie że was to nie dotyczy, że żyją gdzieś daleko w Ameryce. No okej, was to nie dotyczy, ale wcale daleko nie trzeba jechać by zobaczyć szczątki ludzkiej psychiki. Od ćpunów i zbrodniarzy po bezdomnych i szaleńców.
Metrem jadę 3 razy w tygodniu po dwa razy. I za każdym razem trafiam na jakąś dziwną istotę. A to bezjedynkowego pijaka, a to napalonego marokańca, a to młode cyganki robiące sobię krzywdę, a to ćpuna... Cała gama osobliwości ludzkich.
Umieram wtedy ze strachu. Boję się szaleńców, przestałam ludziom patrzeć w oczy. Z ufnej, otwartej dziewczyny zrobiłam zimną, obojętną gębę. I wcale mi ona nie przeszkadza, rzadko się zdarza bym pamiętała jakąś osobę z moich porannych kursów a więc i vice versa.
Mówią że Brukselę da się lubić, trzeba tylko wiedzieć gdzie iść.
Ja jeszcze nie wiem, ale trzymajcie za mnie kciuki!!