Wednesday, November 11, 2015

DEADLINE

Pomyślisz sobie, mówi o  tym że tak mało czasu, że kocha to co robi przecież, że to jej marzenie.
Jasne, to moje marzenie, kocham itp itd.
Ale jak już przez 3 miesiące dzień w dzień robi się to, co się sobie wymyśliło, gania się za materiałami, półproduktami, nitkami w kolorze guzika i guzikami w kolorze nitki, to naprawdę, naprawdę można mieć dość.
Mam ochotę zwrócić wnętrzności. Przez okno, na ulicę, na tę czerwoną podłogę. Nie mam siły. Budzik 6.15, zęby,paciorek i pedałowanie, 21.40  pedałowanie zęby krótki trening , jeszcze krótszy prysznic i spanie.
No i właśnie tak, z krótkim wyjątkiem wyglądały moje 3 miesiące.

Nie chce mi sie już. Bolą mnie oczy, dłonie, mam wytartą dziurę w palcu od szydełka.
Chcę znów mieć czas na basen, siłownię, książkę, bieganie, malowanie.

Ratuje mnie tylko jedna myśl, która bardzo późno ale skutecznie rzuca swoje ratunkowe koło.
Nie tonę już, dryfuję na kole, zbieram siły i płynę do brzegu.
Kiedyś dobiłam swojego dna. Nie chciało mi się żyć. Te dni były straszne. Okropne. Wysysały ze mnie życie.  Człowiek ma kupę  myśli w głowie, które tłuką się z rozumem i każą robić dziwne rzeczy. I jeszcze, cóż za hipokryzja, miałam TONĘ czasu. WOREK, PLECAK, całego tira czasu. Ale tak się w życiu dzieje, pewnie już zauważyłaś, że bez jakiegoś wyraźnego bodźca nie tak łatwo jest znaleźć sobie swoje zajęcie. Ciężko się z tego stanu pozbierać. Obwinia się wszystkich naokoło, a najbardziej siebie.  Wcześniej nigdy nie rozumiałam dlaczego ludzie popadają w depresję. Musiało mnie dopaść, żebym poczuła na własnej skórze jak źle może się skończyć moje życie.

Ale ale, to dno to nie tak na zawsze!
Znalazłam w sobie tę moc. Zrozumiałam że to nie los ( naczy sie, oczywiście że los zrzuca szanse i okazje ) kieruje moim życiem, tylko ja sama muszę z tych szans skorzystać a nie czekać aż przyjdzie kawior na tacy. Szarpałam się na tym moim morzu za każdą deskę, nawet za tę z drzazgami.
Postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie ważne było czy spadnę i się roztrzaskam czy wygram. Ważne było dla mnie to, że znowu walczę.

Jestem wojownikiem

I mimo że już 3 lata obiecuję sobie kaloryfer, to i tak zmiany które we mnie zaszły są KOLOSALNE.
Uwierzysz że w liceum bałam się jeździć autobusami? Zamówić pizze przez telefon? ( Okej, dalej trochę się wstydzę :p ) Wyjechać gdziekolwiek sama? Bez mamy, bez tatki?

Nie poznaję się. Poruszam się po tym świecie dość sprawnie, znam języki i myślę że z każdym się dogadam. Nawet w pracy, mimo że nie umiem to mówię po duńsku. Dla mnie to nic wielkiego ale kiedy rozmawiam z moją mamą przez telefon opowiadam o moich dniach a ona łapie się za głowę i mówi " CÓRCIU!!! JAKA JA Z CIEBIE DUMNA!!! "

To dla mnie największe szczęście słyszeć, że mama jest ze mnie dumna.

Ok, musiałam się wypisać i uświadomić sobie, że DAM RADĘ. 


                                                                           ZAWSZE.






No comments:

Post a Comment