Monday, July 20, 2015

MENSWEAR

Właściwie to  pojęcia nie mam dlaczego tak strasznie zwlekałam z tym, żeby się czymś pochwalić.
Lubię się chwalić, zwłaszcza w internetach, bo kiedy mówię, opowiadam to jąkam się i seplenię, główkuję za dużo nad tym co chcę powiedzieć i w rezultacie wychodzi sławne " JESTEM POTATO".

Tak zawsze było, jest i będzie, dlatego na żywca to lubię ludzi słuchać, a tu w internetowych czeluściach mogę się chwalić, kasować, poprawiać, edytować, czego tylko dusza pragnie!


Czas poleciał, a przecież ja w kwietniu skończyłam swoją męską kolekcję. Nie jest to jakaś super-ultra-mega sprawa, bo nie jestem z siebie super-ultra-mega zadowolona, ale jest to część mojego procesu, szukania swojego stylu i odkrywania nowych technik.

Strasznie polubiłam grupy etniczne, tak jak w zeszłym roku na celownik wzięłam Eskimosów, tak teraz za kopalnię inspiracji posłużyli mi przecudowni Aborygeni.







Narobiłam kolaży, zgubiłam się kompletnie w kolorach ale odnalazłam się w swoich ulubionych oversize-owych kształtach. Pomyślałam, dobra, czas najwyższy opuścić komfort zonę. 

Kupiłam filc oraz igłę i postanowiłam zrobić swój własny materiał na wielki, aborygeński płaszcz:


Bawiłam się kawałkami wełny, składałam je jak puzle, szukałam odpowiedniego kolorystycznego balansu. Pamiętam jak uszyłam cały płaszcz z kołnierzem, bałam się strasznie wywrócić go na prawą stronę. Strach zapuścił korzonki, poszłam do kumpeli prosić, żeby to zrobiła za mnie, bo ja nie wiem czy zniesę jak cała praca nie będzie wyglądała dobrze. Panika, panika jeszcze raz panika.. Potem wiedziałam już, że niepotrzebna! 



Aborygeńskie żółwiki które narysowałam w specjalnym programie używanym właśnie do maszyn dziewiarskich. Kocham je całym sercem!


Całe szczęście że jestem wielkim babskiem i swoje męskie kolekcje mogę mierzyć na sobie!



Do tego bluza z moim wlasnym rysunkiem :)


Mojej nauczycielce Lene strasznie spodobał się żółwikowy sweterek, zastanawiam się więc.. Może powinnam ich zrobić więcej? 

No cóż, na mnie jest za duży bo szyłam na dwumetrowego Miszkę który po prezentacji leciał na swoje zajęcia, toteż nie mam z nim żadnych foteczek, ale myślę że kiedy wrócę do Polski na dłużej to ogarnę moich ziomków fotograferów i coś razem ogarniemy!


No comments:

Post a Comment