Tuesday, June 23, 2015

PŁYWANIE NA OWCZYCH czyli jak poprawić sobie humor

Długo mnie dziouszki z pracy namawiały. Najpierw tylko coś tam bąknęły, potem chrząknęły, a na końcu już zupełnie zaproponowały. Nie jestem typem morsa i nigdy mnie takie zabawy nie podniecały zbytnio, generalnie jestem bardziej ciepło aniżeli zimnolubnym stworzonkiem. Ustalone, sobota po południu, pływamy w morzu. Budzę się rano, ziuram przez okno, a tam mleko, nic nie widać, nawet sąsiada. Myślę sobie- ha! Nici z waszego naszego pływania!
Stukam w klawiaturkę do Gunvy, organizatorki przedsięwzięcia, starej wyjadaczki w tymże sporcie, pytam z udawanym rozżaleniem  czy na pewno dzisiaj spotkanie odwołane.
Dostaję odpowiedź: Ależ skąd!
Robię wielkie oczy, potwierdzam że na 13 będę gotowa i lecę pakować swetry, majty i ręczniki.
Szaleństwo, a co jeśli skurcz, a co jeśli serce stanie a co jeśli noga niedogolona albo rekin albo ośmiornica- no oczywiście, że zaczęłam panikować. Tak jak pisałam w poprzednim poście że przed bieganiem wyłączyłam mózg tak teraz o tym zapomniałam. Nawet zaczęłam się pocieszać myślą: łeee Maria, czego jojczysz, przeco się zawsze możesz wycofać!
Tak, ta myśl zdecydowanie pogłaskała mnie po główce.
Gunva przyjechała, no to wsiadłam i pojechałyśmy w specjalne miejsce, gdzie było zejście po drabince do wody.
Miejsce było przeurocze. Zielono, owieczki na pagórkach, żółte kwiatuszki i charakterystyczne, czerwone, skandynawskie domki. Ten widok na moment wywiał z mojej głowy fakt że zaraz trzeba będzie się rozebrać i zanurzyć cielsko w wodzie.
Poszliśmy ( Gunva, Ja, Gudrun, Maj-Britt oraz maż jej siostry )do takiej budy gdzie przechowuje się statki żeby się przebrać.
No i tak, bałam się tego przebierania bardziej niż lodowatej wody, bo jak wiecie albo nie, tutaj nikt się nie przebiera w przebieralni-na basenie zrobiło mi się mega łyso jak musiałam chodzić totalnie naga bo taki jest nakaz żeby przed wyjściem na pływalnie się opłukać. Czułam się jakby mi ktoś zabrał całą moją prywatność. Jestem takich imprez nienauczona i totalnie się w tym nie odnajduję. W Danii jakoś udaje mi się przemknąć przez kontrolę ale tutaj od razu dostałam upomnienie no i musiałam, musiałam się rozebrać.
Bałam się że sytuacja się powtórzy w tej budzie...

Weszłam specjalnie jako jedna z ostatnich, trochę udając że robię zdjęcia nad wodą a trochę je faktycznie robiąc, no bo kurka, widoki były przecudowne. Także wlazłam i kątem oka zarejestrowałam że dziouchy ubierają się zakrywając się ręcznikiem- UFFFFFFFFF!!!!
Ale ale, hola hola, odwracam drugi kąt oka i widzę biały księżyc tego faceta co z nami był. Spaliłam buraka i cieszyłam się że to tylko tyłek.
Wiecie, trzeba szukać pozytywów w każdej sytuacji.
Jakoś przedławiłam to co zobaczyłam i powędrowaliśmy wszyscy nad betonowy most, z którego każdy pokolei wchodził na parę sekund żeby zaznać tego czegoś. No właśnie, czego?

Widząc reakcje kolejnych osób na zetknięcie się z paskudnie zimnym morzem wpadłam w jakiś słowotok mówienia "nononononoooo I don't want to do this nonononoo"

Przyszła moja kolej. Podchodzę do drabinki, stawiam jedną stopę, potem drugą, czuję że łydeczki już są pod wodą, myślę sobie "łeeeee całkiem spoko, nie rozumiem skąd to wielkie larmo, przeco to tylko lekki chłodek, dajcież ludzie spokój". I brzuch pod wodą. I pożałowałam myśli sprzed trzech sekund. RANY BOSKIE JAKI CHŁÓD JAKIE ZIMNO!!! Zaczęłam machać kończynkami, czułam jak nerw na twarzy mi się zepsuł i się nie słuchał, chciałam natychmiast wyleźć, tak było zimno!!

Ale jak już wylazłam.... Oh jakie ciepełko... Jakie przyjemne powietrze...Żadnego ręcznika nie trzeba, żadnego swetra, tak miło i błogo... I ten uśmiech, to szczęście, bo człowiek się przełamał i zrobił czego bardzo się bał. Po takiej kąpieli miałam uczucie że mogę zrobić dosłownie wszystko!!

Długo nie mogłam zdjąć tego uśmiechu z twarzy.

 Cudowne przeżycie które polecam każdemu z was, to jest doskonały reset  mózgu :)












widełko, sorry za brak sześciopaka, :(



3 comments:

  1. Niesamowita historia ;) w takich okolicznościach to warto się trochę poświęcić :)
    Widoki rzeczywiście prześliczne idealne na plener malarski (coś dla mnie!) Jak się człowiek przełamie to może prawie wszystko :) choć nie wiem czy ja bym zaryzykowała, również jestem bardzo ciepłolubna. Myślę jednak, iż istnieje prawdopodobieństwo, że wlazłabym na chwilę do tej wody. Gratulacje, że weszłaś mimo oporów!

    ReplyDelete
  2. ja do naszego Bałtyku (latem) wchodzę z 15 minut bo tak mi zimno, do takiej lodówki bałabym się wskoczyć

    ReplyDelete
  3. Piekne zielenie!

    Pozdrawiam!
    http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/

    ReplyDelete